„Jeżeli ktoś uważa się za człowieka religijnego, lecz łudząc serce swoje nie powściąga swego języka, to pobożność jego pozbawiona jest podstaw” (Jk, 1:26). Wielkim darem Bożym jest dar myślenia i wyrażania swych myśli przez mowę. Złe jest, że właśnie ten dar Boży jest w największym stopniu nadużywany. Należy język powściągać w taki sposób, aby mówić niewiele, a tak mówić, jak przystoi. Należy mało mówić, ponieważ dusze zamiłowane w modlitwie zwykle są nieskore do mówienia, a kto jest gadułą, ten ujawnia, iż niewiele rozmawia z Panem Bogiem. Przestrzega Pismo Święte: „Kto w mówieniu miarę przebiera, odrazę budzić będzie, a ten, co na wszystko sobie pozwala, popadnie w nienawiść” (Syr, 20:8).
Podobnie jak ciepło szybciej uchodzi przez otwarte drzwiczki u rozgrzanego pieca, tak wielomówstwo pozbawia serce człowieka gorącej miłości Bożej. Naucza Mędrzec Pański: „Nie uniknie się grzechu w gadulstwie, kto ostrożny w języku – jest mądry” (Prz, 10:19). A Tomasz à Kempis powiada: „W milczeniu dusza robi postępy”. Św. Ignacy Loyola mawiał: „Każda sztuka ma swoje przepisy; dla sztuki mówienia ten przepis jest konieczny: nim słowo wymówisz, wprzód obejrzyj je z trzech stron: czy Boga nie obrazi, czy tobie lub bliźniemu nie zaszkodzi? – Milczeć jest łatwiej niż mówić; milczenie rzadko szkodzi, mowa często, a jednak niewielu jest takich, którzy wolą milczeć; natura zawsze skłania się ku złemu”. A nasz Józef Kraszewski pisał: „Kto milczy, nie wiadomo, co myśli i co powie; więc się go boją; gdy przemówi, zdradza się z tym, co myśli, bo człowiek przez usta na jaw wychodzi. Jeśli więc masz ważną sprawę zacząć, to milcz, bo mową ostrzeżesz przeciwników i współzawodników, którzy zaczną gotować ci przeszkody”. Lucjan Siemieński mówił: „Acz pożyteczną jest mowa, pohamuj ust twych ochotę; srebrnymi mogą być słowa, milczenie jest szczerozłote”. Natomiast Andrzej Maksymilian Fredro powiadał: „Milczenie skarbem polityki: milcząc, nie urazisz, milcząc, zbędziesz, milcząc, wyrozumiesz, milcząc, dokażesz”. A Jan Kochanowski: „Nie jest źle czasem zamilczeć, co człowieka boli”.
Należy mówić tak, aby przyzwoitość na tym nie ucierpiała; ponieważ usta nasze powinny być ustami Chrystusowymi, wedle zdania św. Anzelma: „A przeto nie godzi się ich nadużywać nigdy do oczerniania, albo do kłamstwa, a nawet do słów próżnych. Kto miłuje Pana Boga, ten rad o Panu Bogu rozprawia”.
Przecież znamy osoby, które są zakochane i o niczym innym nie chcą mówić, tylko o tych, których miłują. Coś podobnego czynią ludzie zakochani w Panu Bogu. Nie zapominajmy o tym, iż usta nasze zostały stworzone przede wszystkim po to, aby uwielbiać Pana Boga.
Powiada św. Ambroży, iż do powściągliwości języka należy także niepodnoszenie głosu. O Panu Jezusie świadczy prorok, iż głosu Jego nie słyszano na ulicy. Pismo Święte stwierdza: „Szczęśliwy mąż, który nie potknął się ustami...” (Syr, 14:1). A Brodziński pisał: „Mało, a źle mówi prostak; dużo, a źle głupiec; dużo i dobrze dowcipny; mało, a dobrze mądry”.
Najniższym stopniem mądrości jest umieć milczeć; wyższym stopniem – umieć mało mówić; a najwyższym – umieć mówić dużo i mądrze, ale tylko tyle, ile jest konieczne.
Opracował: Maciej Otłowski i ks. Marcin A. Różański