Spotkanie z kimkolwiek wymaga jakieś miejsca i odrobiny czas. Kiedy michalita idzie do szkoły, wtedy placówka jest michalicką, bo idący do niej ksiądz, wnosi (może wnieść?) pewną „michalickość”. Jest to właściwość metafizyczna, mało uchwytna, ale dająca się odczuć. Tak jak koniowatość konia – rzekłby niezastąpiony ks. Smandek – wykładowca pokoleń michalitów.
Archetyp michality
Będąc zaangażowanym w określoną działalność w danym czasie i w jakimś miejscu, nasiąka się atmosferą epoki i specyfiką miejsca. Śmiem twierdzić, że każde zgromadzenie zakonne posiada pewien trudny do nazwania pierwiastek, który się chłonie i który kształtuje (archetyp). Jezuici mają wspólne cechy, franciszkanie również, to i michalici. Cechy dobre i te niekoniecznie wspaniałe. Nie ma co wybrzydzać – brać co jest. Jakoś ukształtowani idziemy w lud, by starać się na niego oddziaływać. Wierni spotykają każdego z nas, jak spotyka się znak na drodze. I podobnie traktują. Ograniczenie prędkości można: zlekceważyć, tylko zauważyć, zastosować się lub po prostu ominąć bez żadnej refleksji. Że może to boleć? Pierwsze zetknięcie (spotkanie) z młodym człowiekiem w szkole może być bolesne.
Znak nakazu i zakazu
Oddziaływanie religijne to również kształtowanie w sferze moralności. Trzeba być znakiem nakazu, ale ogromnym błędem jest poprzestanie tylko na tym. Spychanie religii wyłącznie do moralności to poważny błąd, a nawet – śmiem twierdzić – herezja. Kiedy Jezus spotyka bogatego młodzieńca, chce mu coś dać. Coś, co warto brać w każdej ilości. Młodzieniec odchodzi zasmucony, bo ma wielkie bogactwa. Często widzi się to w pracy z młodzieżą. Mają coś, co uważają za skarb – młodość. Kiedy słyszą wyłącznie nakazy lub zakazy odchodzą zasmuceni. Nawet jeśli wcześniej szukali wartości. W ich mniemaniu skarb ten dorośli (a zwłaszcza duchowni) chcą im odebrać, zdegradować. Bardzo trudno jest wytłumaczyć, że wcale nie. Chcemy razem z nimi, obok nich podnieść jego wartość.
Znaki ostrzegawcze
Młodzi lubią przykłady. Lubią jasne, wyraziste świadectwa. Lubią słyszeć, że da się wyjść z bagna. Chętnie słuchają też ludzi, którzy im mówią, że nie wszystkiego trzeba spróbować. Kilkakrotnie byłem świadkiem lekcji, albo świadectw trzeźwych alkoholików lub narkomanów, którzy opowiadali, jak uciekali przed policją, wyskakiwali z drugiego piętra, przejeżdżali autostopem pół Europy bez grosza w wytartych dżinsach. W tle było przesłanie – nie ćpaj! Ale tylko w tle. Młodzi ludzie skupiali się na tym, co na wierzchu – przygodzie. Przygoda pociąga i później pamiętają tylko to. Zapraszając „znak ostrzegawczy”, przygotowując odpowiednie przykłady, trzeba być ostrożnym.
Informacje na drodze
Czego innego chcą, a czego innego potrzebują. Dać im to, co potrzebują w taki sposób, żeby myśleli, że otrzymują to, co chcą, to nie mała sztuka. Kiedy pracowałem w publicznym gimnazjum, wniosłem taką zasadę: na pierwszej lekcji w miesiącu jest trudna kartkówka, chyba, że oni przygotują pytania dotyczące: religii, moralności chrześcijańskiej, filozofii. Udawało się świetnie. Z otwartymi buziami słuchali tego, co gdybym im chciał przekazać w trakcie normalnej lekcji, uznaliby za nudę. Widzieli, jak mało wiedzą i jak bardzo stereotypowe były ich poglądy na chrześcijaństwo. Otrzymali to, co pomoże myśleć i wzbudzić refleksje.
Chrześcijański GPS
Mnóstwo młodych ludzi gubi się po drodze. Różne są powody. Kiedy przygotowywałem młodzież do bierzmowania wiele osób bardzo bało się przystąpić do spowiedzi. Nie korzystali z tego sakramentu od czasu Pierwszej Komunii. Pewnego dnia zaproponowałem, że mogą się u mnie wyspowiadać po drodze ze szkoły. Obiecałem też, że ani słowem nie będę się czepiał kilkuletniego okresu przerwy między sakramentami. Pierwszego dnia pewna uczennica czekała przed wyjściem ze szkoły. Później takich spowiedzi miałem kilkadziesiąt. Pasażerowie komunikacji miejskiej ze zdziwieniem patrzyli z przystanków na księdza, który nad młodym człowiekiem kreśli znak krzyża na środku osiedla. Później każdemu z nich łatwiej przychodziło przyjść i powiedzieć: „ostatni razu u spowiedzi byłem miesiąc temu”. Musiałem cichym głosem podpowiedzieć, którędy biegnie droga, wskazać zjazd z ronda.
Marka michalita
Każda marka posiada dwie zmienne: cechy i wartości. Cechą większości michalitów jest wyjątkowa otwartość. Inną jest prostota. Powiem wprost: proste z nas chłopaki, ale nie mylić tego z prostactwem. Podstawową wartością jest poszukiwanie młodego człowieka. Zdzieranie z nim butów na pielgrzymkach (a nawet kółek od rolek) i przede wszystkim słuchanie. Wysłuchanie każdego bez wartościowania.
Warunkiem spotkania, poza czasem i miejscem, jest też wola – świadome chcenie. Chcącemu nie dzieje się krzywda i (podobno) chcieć to móc.