Amerykański pisarz Joseph Heller znany jest przede wszystkim z arcydzieła „Paragraf 22”. Jednakże w swojej twórczości popełnił on także niezwykłą książkę opisującą wspomnienia biblijnego króla Dawida. W powieści „Bóg wie” (ang. God knows) autor rozprawia się z religią (szczególnie z judaizmem), tradycją żydowską i z tym wszystkim, co uważa za religijny zabobon. Lektura książki, mimo dosyć swobodnego języka i komicznych momentów, nie nastraja pozytywnie i wprowadza czytelnika w świat religijnej obojętności, która kończy się cynizmem. Szczególnie mocno przemówił do mnie fragment, w którym z ust bohatera pada wstrząsające wyznanie: „Od dawna już żyję bez Boga; prawdopodobnie nauczę się bez Niego umierać”.
To brutalne stwierdzenie ma niestety także odzwierciedlenie w rzeczywistości. Wśród grzechów przeciwko Duchowi Świętemu znajdujemy bowiem również taki: „Odkładanie pokuty aż do śmierci”. Wydawać by się mogło, że popełnienie takiego grzechu jest w praktyce niemożliwe. Ale czy na pewno?
Ważna w tym kontekście wydaje się pierwsza część zdania z cytowanej powieści. Jeśli ktoś od dawna żyje bez Boga, to jego spojrzenie na własne grzechy i chęć ich odpokutowania staje się z biegiem lat coraz słabsza. Nikt przecież nie jest w stanie zapamiętać grzechów z całego życia. Zdarza się bowiem, że ludzie, którzy po latach przychodzą do spowiedzi nie są w stanie wymienić żadnego (podkreślam „żadnego”!) konkretnego grzechu. Bezradność spowiednika w takich sytuacjach przyprawia o ból serca.
Nie warto, naprawdę nie warto, odkładać pokuty na godzinę śmierci. Pomijam fakt, że owa godzina wcale nie musi być wydarzeniem odległym. Pokuta, dzięki Bogu, jest sakramentem powtarzalnym i chyba jak żaden sakrament daje nam poczucie bezpieczeństwa. Pewność, że Bóg upomni się o naszą duszę nie da się niczym zastąpić. Świadome dążenie do oczyszczenia sumienia świadczy o wierze w słowa Zbawiciela: „Komu odpuścicie, będą odpuszczone”.