Ks. Bronisław Markiewicz w zeznaniu do procesu beatyfikacyjnego ks. Jana Bosko, założyciela zgromadzenia salezjanów stwierdza, że mniej więcej w 1857 roku miał sen, widzenie. W tej wizji głównymi postaciami są: Matka Boża, Jan Bosko i sam Markiewicz jako młodzieniec. Matka Boża prowadziła ks. Bronisława za rękę przez jego całe życie. Don Bosco wywarł na nim niezatarte piętno.
Łódź unosiła się spokojnie, zmieniała kierunek na prawo i na lewo, zatrzymywała się i płynęła naprzód, kołysała się, wznosiła i opadała. Niezwykły nastrój panujący w łodzi ogarnął Bronka tak mocno, że padł na kolana i zaczął się modlić.
„Jeśli jesteś, Boże, daj mi się poznać. Prawdo nieomylna – niech Cię poznam. Choćby tylko na chwilkę Cię oglądać, a potem niech umrę. Niech zostanę kaleką największym, niech stracę nogi, w rękach władzę, bylem tylko poznał Prawdę i duszę moją zaspokoił. Chętnie dam zdrowie, ba, nawet życie zaraz, ażebym tylko pozbył się tej straszliwej niepewności i męczarni wewnętrznej. Boże, okaż mi się, jeśli jesteś. Niech poznam Prawdę, a przez całe życie plackiem będę leżeć, wszystkie siły wytężę, by za tą Prawdą iść, ani na krok nie ustąpię z drogi poznanej. Gotów jestem na wszelkie upokorzenia, niech się śmieją, natrząsają i szydzą, ja będę swoje robić, byle tylko Prawda była usprawiedliwiona, ażeby ani na włos nie uchybić poznanej Prawdzie. Z wdzięczności wszystko ze siebie zrobię”.
Ta żywa i szczera modlitwa przepoiła Bronka błogością do głębi duszy, jakiej nie odczuł nigdy więcej w swoim życiu. Z twarzą głęboko pochyloną, zobaczył postać Niewiasty, przed którą klęczał kapłan w czarnej sutannie, mający około czterdziestu lat, z włosami przyprószonymi siwizną.
Niewiasta szepnęła Bronkowi: „Tylko na jego prośby biorę cię pod moją specjalną opiekę” – zapewnia ksiądz Bronisław Markiewicz w zeznaniu do procesu kanonizacyjnego księdza Jana Bosko, założyciela salezjanów.