Czasami mam wrażenie, że na kazaniach i konferencjach dzielę się wiedzą religijną, a nie żywą wiarą.
Ta pierwsza jest łatwiejsza do zdobycia i niejednokrotnie całkiem ciekawa. Niestety, żeby o niej mówić wcale nie trzeba być człowiekiem wierzącym. Wiara natomiast domaga się doświadczenia. Rodzi się z autentyzmu i pogłębionej modlitwy. Jest trudna do przekazania. Jeszcze trudniej swoje doświadczenie wiary przekuć w miłość, czyli żyć w pełni tym, co się głosi. Biję się w pierś, bo nie zawsze tak potrafię. Za wielkimi słowami często stoi wiedza, a nie miłość, która nadałaby im nowy sens. Rację miał św. Paweł pisząc: „Wiedza nadyma, miłość buduje”. Na cóż mi mądrość tego świata skoro nie potrafię kochać?