Doświadczenie modlitwy kontemplacyjnej sugeruje, że dzięki Bożemu prowadzeniu człowiek zdolny jest do poznania Boga w wymiarze niedostępnym dla ludzkiego rozumu. Oczywiście nie chodzi mi tutaj o odrzucenie racjonalności, ale o pewną nadracjonalność, która pozwala na oglądanie Boga według zasad, które On sam ustala. Było to doświadczenie wielkich mistyków, takich jak Grzegorz z Nazjanzu, Jan od Krzyża, Teresa Wielka i jest ono dostępne także dla ludzi współczesnych – spełnić jednak trzeba pewien warunek.
Ci, którzy rozpoczynają swoje poszukiwania duchowe od studiowania racjonalnych argumentów na temat istnienia Boga napotykają w pewnym momencie na niepokonalną barierę. Obraz Boga wyprowadzony z ludzkiej racjonalności skażony jest pojęciami, które ograniczają prawdziwe poznanie Absolutu. Bóg filozofów nie jest tym samym, co Bóg ewangeliczny. Bariera ta jest jednak do pokonania poprzez wejście w modlitwę kontemplacyjną. Pojawia się tu jednak pewien paradoks, który może być dla rozumu trudny do przyjęcia. Pisał o nim Tomasz Merton w dziele „Wspinaczka ku prawdzie”: Prawdą, której człowiek potrzebuje, nie jest filozoficzna abstrakcja, ale sam Bóg. Paradoks kontemplacji polega na tym, że Boga nie można naprawdę poznać, dopóki się Go nie kocha. A nie możemy Go kochać, dopóki nie pełnimy Jego woli.
Jest to zgodne z nauczaniem Jezusa, który powiedział: Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości. Wydawać się to może dziwne, ale w kontemplacji poznanie Boga odbywa się nie tylko na poziomie rozumu, ale także (a może nawet przede wszystkim?) na poziomie woli. Wola jako władza poznawcza jest dla współczesnego człowieka zagadką. Jednakże dla tych, którzy prowadzą pogłębione życie duchowe jest to sprawą oczywistą. Przechodzą oni od pytania „dlaczego?” do pytania „czego chcę?”. Według mnie na tym polega zmiana, która dokonuje się na stopniach życia duchowego między etapem oczyszczenia a oświeceniem.
W kontakcie z Bogiem na modlitwie zbyt często zatrzymujemy się na poznaniu racjonalnym. Jest to głównie efekt klasycznej medytacji, która wykorzystuje intelekt do poznania obecności Boga w słowach Pisma Świętego. W kontemplacji rozum musi zdobywać się na dużo większą pokorę i umiar. Nasze myśli o Bogu nie są Bogiem. Zresztą cała teologia apofatyczna sugeruje, że nasze sądy o Bogu raczej mówią o tym, kim On nie jest niż kim jest, według platońskiej zasady: Boga wypowiedzieć jest rzeczą niemożliwą, ale rozumem Go pojąć — jeszcze bardziej niemożliwą (Platon, Timajos).
Przewaga kontemplacji nad klasyczną medytacją polega na tym, że domaga się ona zaangażowania woli. Nie ma kontemplacji teoretycznej. Bez zgody na moją przemianę i Bożą miłość nie wejdzie się w prawdziwą kontemplację, dlatego jest ona jedną z najlepszych dróg formacji duchowej. Dla odważnych staje się narzędziem spotkania z Bogiem, który objawia się i działa. Droga kontemplacji prowadzi do głębokiego ugruntowania łaski w człowieku, która uzdalnia go do pełnienia woli Bożej, a nie tylko do jej poznania i rozważania.