„Panie, nie mam człowieka, aby mnie wprowadził” (J 5, 7a)
Czasem potrzebujemy drugiego człowieka, a czasem to drugi człowiek potrzebuje nas. My jako ludzie stworzeni przez Boga i zaproszeni do wspólnoty z Nim, potrzebujemy się nawzajem i to jest dobre. Potrzebujemy się nawzajem, ale nade wszystko potrzebujemy Boga, by nam błogosławił, prowadził nas, nadawał kierunek i sens. Czasem nie ma człowieka, który mógłby pomóc i wtedy pochyla się nad nami sam Bóg.
„Rzekł do niego Jezus: Wstań, weź swoje nosze i chodź” (J 5, 8)
Panie, Ty mnie uzdrawiasz z moich niemocy i zachęcasz, bym wziął ze sobą swoje nosze – symbol mojej zależności od innych wtedy, kiedy niedomagam, jestem słabszy i bardziej potrzebuję. Dopomóż mi, proszę, bym widział drugiego człowieka przez pryzmat Twojej Miłości i umiał skorzystać z jego pomocy, ale też pomagać, spotykając się z nim na poziomie serca, czyli tam, gdzie Ty, Jezu, mieszkasz we mnie i w nim.
„Bóg jest dla nas ucieczką i siłą,
najpewniejszą pomocą w trudnościach.
Przeto nie będziemy się bali, choćby zatrzęsła się ziemia
i góry zapadły w otchłań morza” (Ps 46, 2-3)