Grzech w kierownictwie duchowym

Formacja prowadzona w czasie kierownictwa duchowego nie może pomijać tematyki grzechu i poszukiwania tzw. „wady głównej”. Pamiętać należy, że grzech nie może stać nigdy w centrum życia duchowego i rozważany winien być zawsze w kontekście miłosiernej miłości Boga. W Kościele przyjęło się wymieniać siedem grzechów, które nazywamy głównymi. Chciałbym w tym rozdziale przypomnieć naukę o tych grzechach i w jaki sposób można sobie z nimi poradzić.

Grzech ciężki jest świadomym i dobrowolnym wykroczeniem przeciwko Bogu lub bliźniemu w ciężkiej materii. Ta katechizmowa definicja jest punktem wyjścia do dalszych rozważań. W ramach spowiedzi i kierownictwa duchowego trzeba ją nieraz wielokrotnie powtarzać, aby uświadomić penitentowi warunki popełnienia grzechu śmiertelnego.

Nauczanie o siedmiu grzechach głównych wywodzi się z czasów Ojców Kościoła, lecz jej korzenie znajdują się w Nowym Testamencie, który zawiera kilka zestawień grzechów. Na Wschodzie grzechy główne nazywano wadami, chorobami duszy, namiętnościami, pożądliwościami lub złymi myślami. Należało je zwalczać w umyśle, aby osiągnąć stan określany po grecku jako απάθεια (apatheia) – beznamiętność. Narzędziem w tej walce, według św. Ewagriusza z Pontu, są liczne wersety z Pisma Świętego. Metodę te przeciw pokusom stosował Jezus na pustyni.

Na Zachodzie mówiono raczej o wadach głównych (łac. vitia capitalia), a walka z nimi również stała się jednym z zadań ascezy. Pychę określano jako „źródło i królową wszystkich wad”, a siedem grzechów głównych jako jej ministrów, co wynikało z tego, iż w Wulgacie werset Syr 10,15 przetłumaczono: „Pycha jest początkiem grzechu każdego”.

Grzechy główne w polskim tłumaczeniu Katechizmu Kościoła Katolickiego to: pycha, chciwość, nieczystość, zazdrość, łakomstwo, gniew i lenistwo. Warto przyjrzeć się im teraz z bliska.

W nauczaniu starożytnych mistrzów pycha jest źródłem wszelkiego zła, ponieważ jeśli ktoś posiada niezdrowe mniemanie o sobie zaczyna pogardzać innymi i uważać za gorszych od siebie. Pycha jest nadmierną pobłażliwością dla miłości własnej, która nie ma nic wspólnego z miłością Boga i bliźniego, a wszystkie sprawy odnosi wyłącznie do siebie. Tak z pychy rodzi się egoizm. W tym sensie pycha jest przede wszystkim zaślepieniem grzesznika. Przez to właśnie pyszni ludzie sami sobie przyczyniają smutku i zgryzoty.

Święty Augustyn ostrzega, że najwyższy stopień pychy może przekształcić się w nienawiść do Boga. Jednym ze sposobów przeciwdziałania pysze jest pokora. Pokora nie jest przejawem niskiej samooceny, ale umiejętnością radosnego przyjęcia prawdy o sobie i że życie ludzkie jest darem od Boga. Pokora to poleganie na Bogu, tak jak pychą jest bycie od Niego całkowicie niezależnym. Osoba pokorna będzie wdzięczna za Boże błogosławieństwa i łaski. Pyszny uważa, że wszystko zawdzięcza tylko sobie. Dusza pokorna, świadoma swej zależności od Boga, jest zawsze duszą wdzięczną. Pokora objawia się w posłuszeństwie i wdzięczności. Jak pisze św. Faustyna Kowalska w swoim Dzienniczku: „Dziś powiedział mi Pan: Wiele razy chciałem wywyższyć Zgromadzenie to, lecz nie mogę dla pychy jego. Córko moja, wiedz o tym, że duszom pysznym nie udzielam swych łask, a nawet udzielone odbieram”.

Warto zaznaczyć, że nawet szczycenie się własną pokorą może mieć posmak pychy. Czytamy o tym w Listach starego diabła do młodego C. S. Lewisa: „Twój pacjent stał się pokorny; czy zwróciłeś jego uwagę na ten fakt? Każda cnota staje się dla nas mniej groźna z chwilą, gdy człowiek nabierze przekonania, że ją posiada, a w odniesieniu do pokory jest to szczególnie prawdziwe. Zaskocz go znienacka, w momencie gdy będzie rzeczywiście ubogi w duchu, i przemyć do jego świadomości tę wynagradzającą refleksję: Na Jowisza! zaczynam być pokorny, a prawie natychmiast pojawi się pycha – pycha z własnej pokory. Jeśli spostrzeże w tym niebezpieczeństwo i będzie próbował stłumić tę nową postać pychy, uczyń go dumnym z tej próby – i tak dalej poprzez tyle stopni, ile ci się spodoba, lecz nie posuwaj się w tym kierunku zbyt daleko, abyś nie obudził w nim poczucia humoru i proporcji, w takim bowiem wypadku tylko się z ciebie wyśmieje i pójdzie spać”.

Każdy grzech „przyprawiony” pychą staje się dużo bardziej złośliwy i wyrafinowany. Jeżeli człowiek nie zacznie badać na rachunku sumienia swoich intencji i nie rozliczy się z „długu miłości”, to może żyć w przekonaniu o własnej sprawiedliwości, a tak naprawdę grzeszyć pychą, która niszczy wszystko w nim samym i wokół niego. Pycha bowiem lubi nadawać sobie różne imiona. Czeka na odpowiedni moment, aby zauroczyć swoim wdziękiem i pogardą dla dobra. Trzeba czasami ukręcić bicz ze sznurków i przegonić ją stanowczo, gdzie pieprz rośnie. Wtedy to mamy szansę na to, że jej miejsce zajmie skromna i cicha pokora. Ta z kolei potrafi nadać każdemu czynowi nieskończenie większą wartość.

Drugi grzech główny to chciwość. Jest ona nadmierną tęsknotą za bogactwem i pragnieniem ziemskich dóbr. Może to przełożyć się na nieuporządkowaną miłość do władzy, bogactwa i materialnych przedmiotów doczesnych. Można ją również zaobserwować u tych, którzy są bardzo przywiązani do urzędów, tytułów, pochwał i cenią je bardziej niż cokolwiek innego. Istnieje wiele grzechów, które są popełniane z powodu chciwości. Są nimi: nadmierne przywiązanie do pieniędzy, niewłaściwe sposoby ich zdobywania, złe posługiwanie się posiadanymi środkami materialnymi. Prowadzi to do: skąpstwa w dawaniu jałmużny, myśleniu wszelkimi sposobami o gromadzeniu kapitału, wymieniania wszystkiego na pieniądze, przeliczania na pieniądze różnych wartości.

Prawdziwa chciwość jest związana z tym, że nasze szczęście nie jest zależne od tego, co mamy, ale od tego, co posiadają inni. Gabriel Marcel w swojej książce Być i mieć pisze: „W gruncie rzeczy wszystko sprowadza się do różnicy między tym, co się ma, a tym, czym się jest”.

Święty Tomasz z Akwinu stwierdza, że chciwość „jest grzechem przeciwko Bogu, tak jak wszystkie grzechy śmiertelne, o ile człowiek potępia rzeczy wieczne ze względu na rzeczy doczesne”. Napisał również, że chciwość może być „grzechem bezpośrednio przeciwko bliźniemu, ponieważ jeden człowiek nie może „nadobfitować” w bogactwa zewnętrzne, bez odbierania ich innemu człowiekowi, ponieważ dobra doczesne nie mogą być posiadane przez wielu w tym samym czasie”. Owidiusz z kolei pisał: „W miarę wzrostu bogactw rośnie i chciwość – im więcej kto ma, tym więcej pragnie”. Nie ten jest biedny, kto posiada mało, lecz ten, kto pragnie więcej. Chciwość nigdy nie nazywa się swoim imieniem; nosi tak pochlebne miana, jak „oszczędność”, „zabezpieczenie”, „robienie biznesu”, „przedsiębiorczość”. Jako że każdy grzech ukrywa się pod podobną mistyfikacją, należy ich szukać pod ich róznymi nazwami.

Kolejny grzech to nieczystość. „Chrześcijanin, który przez prawo Ducha został wyzwolony z niewoli grzechów nieczystych i dla którego nie ma już potępienia, nosi w sobie pożądliwość (łac. concupiscentia), która wywołuje nieporządek we władzach moralnych i nie będąc samą w sobie grzechem, skłania człowieka do popełniania grzechów” (KKK 2515). O nieczystości mówił sam Jezus, wskazując na serce jako podmiot wszelakiej nieczystości duchowej, także seksualnej: „Co wychodzi z człowieka, to czyni go nieczystym. Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota” (Mk 7,20–22).

Cudzołóstwa dopuszcza się człowiek już w sercu – przez poddanie się pragnieniu skłaniającemu do spoglądania w sposób nieczysty, tzn. patrzeniu się z zamiarem wejścia w nieuporządkowaną moralnie relację seksualną. Namiętności prowadzące do takiego nieczystego spoglądania na drugą osobę są obecne w człowieku narodzonym z ciała, póki nie stanie się w pełni narodzonym z ducha. Te dwie kategorie ludzi św. Paweł nazwie później: człowiekiem ziemskim i człowiekiem duchowym.

Tomasz à Kempis poucza: „Człowiek nie może być bezpieczny od pokus, dopóki żyje, ponieważ to w nas samych tkwi źródło pokusy, jako że urodziliśmy się z pożądania. Ledwo odrzucimy jedną pokusę i udrękę, a już nadciąga druga i ciągle mamy powód do cierpienia, bo utraciliśmy zdolność prawdziwego szczęścia”.

Pokusa jakiegokolwiek grzechu – bez względu na to, jak by była silna – sama w sobie nie jest grzechem, „pod warunkiem, że nie znajdujemy upodobania w grzechu i nie wyrażamy na grzech zgody”. Sam Jezus był kuszony na pustyni różnymi pokusami, jednak sam pozostał bez grzechu. Bez względu na to, jak długo trwa pokusa, nie może nam zaszkodzić, dopóki nie czerpiemy z niej przyjemności i nie poddajemy się.

Święty Alfons Maria Liguori poucza: „W sprawie pokus przeciwko czystości, duchowi mistrzowie uczą nas, nie tyle by walczyć z grzesznymi myślami, ale aby otworzyć umysł na inne inspiracje, na inne duchowe lub neutralne obiekty. Dobrze jest walczyć z grzesznymi myślami, ale jeszcze lepiej jest nie myśleć o nieczystości”. W Apoftegmatach czytamy, że pewien starzec rzekł do młodzieńca, który po raz kolejny prosił go o modlitwę, gdyż trapiony był wielkimi pokusami: „Twoją winą jest, bracie, że masz upodobanie w złych myślach”.

Nieczystość obejmuje swym zasięgiem różne formy zachowań i stanowi poważne obciążenie dla życia duchowego człowieka. Jednak nie należy podchodzić do niej w sposób demoniczny, lecz podejmując konkretne decyzje woli można z nią walczyć w pierwszych jej przejawach.

Czwarty grzech główny to zazdrość. Polega ona na smutku doznawanym z powodu dobra drugiego człowieka i nadmiernym pragnieniu przywłaszczenia go sobie. Jednym ze sposobów na pozbycie się zazdrości w swoim życiu jest praktykowanie wdzięczności.

Chorobliwa zazdrość wiąże się z brakiem zaufania, chęcią kontroli i nadzorowania drugiej osoby oraz agresją. Doświadczenie zazdrości dla wielu osób może obejmować: strach przed stratą, podejrzenie lub gniew z powodu postrzeganej zdrady, niska samoocena i smutek z powodu postrzeganej straty, niepewność i samotność, strach przed utratą ważnej osoby na rzecz innej, nieufność.

Zawiść jest moralnie zawsze zła, bo ingeruje w cudze dobra nie mając ku temu prawa. Przejawami zawiści są: deprecjacja osiągnięć bliźniego; niszczenie dzieł bliźniego; obmowa i oszczerstwo, mające na celu podważenie autorytetu bliźniego; podkreślanie własnych osiągnięć i wartości swojej osoby w obliczu chwalenia osiągnięć bliźniego; pozbawianie bliźniego słusznie należących się mu tytułów, awansów czy nagród za osiągnięcia; nienawiść do bliźnich ze względu na ich wyższość i wartość; radość z niepowodzeń bliźniego; kpina i szyderstwo w nieszczęściu bliźniego; jątrzenie i „kopanie dołków” pod bliźnimi; w skrajnych przypadkach zawiść może być powodem kradzieży czy zabójstwa.

Święty Piotr Chryzolog pisze o zawiści: „Zawiść jest gorsza od wszelkich rodzajów zła. Ludzie przez nią objęci nie mogą się wyswobodzić. Zranieni przez nią nie dochodzą do leczenia, nie powracają do zdrowia. Zawiść to trucizna występków, jad zbrodni, matka grzechów, początek wad. Dobre rzeczy ogląda ten, kto jej nie zobaczy. Nie zna rzeczy złych, kto jej nie pozna. Żyje ten, kto od niej ucieknie. Zawiści uniknąć można ucieczką, nie da się jej przezwyciężyć walką”.

Katechizm nazywa kolejny grzech łakomstwem. Nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu (obżarstwo i pijaństwo) to nadmierne i grzeszne spożywanie jedzenia lub picia. Nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu należy do wad polegających na nadużyciu praw człowieka do zaspokajania podstawowych potrzeb witalnych. W języku potocznym wadę tę nazywamy obżarstwem, łakomstwem, smakoszostwem czy wybrednością. Nieumiarkowanie w piciu może przybierać postać: opilstwa, które nie musi dotyczyć napojów alkoholowych, lecz odnosi się także do używek (kawa, herbata, napoje energetyczne), pijaństwa i alkoholizmu.

Święty Grzegorz Wielki w Moraliach poucza: „Trzeba nadto wiedzieć, że na pięć sposobów kusi nas wada łakomstwa. Niekiedy bowiem uprzedza czas potrzeby; nieraz tego czasu nie uprzedza, ale stara się o wyszukane pokarmy. Kiedy indziej wymaga, aby starannie przygotowano to, co jest do spożywania. Bywa, że godzi się ona z właściwym czasem i jakością pokarmów, ale w samej ilości ich przyjmowania wykracza poza miarę należytego posiłku. Nieraz to czego pragnie jest nawet pospolitego gatunku, ale jeszcze gorzej się grzeszy przez samą łapczywość niezmiernego pożądania. Tak więc trzeba to spożywać, czego szuka konieczność natury, a nie co podsuwa pożądliwość jedzenia. Ale jest to wielki wysiłek, aby temu popędowi i czegoś udzielić, i czegoś odmówić; nie dając, opanować łakomstwo, a dając posilić naturę”.

Z kolej św. Bazyli Wielki odnosi się do pijaństwa w ten sposób: „Wino nam przyniosło to uszkodzenie dusz, wino, dar Boży, dany umiarkowanym na wzmocnienie słabości, który teraz w wyuzdanych stał się narzędziem rozpasania. Pijaństwo, demon dobrowolnie dobrany, przez rozkosz do dusz wprowadzony, pijaństwo, macierz złości, przeciwieństwo cnoty, mężnego czyni tchórzliwym, skromnego rozpustnym, sprawiedliwości nie zna, rozum odbiera. Jak bowiem woda wojuje z ogniem, tak nadmiar wina gasi zdolność myślenia. I to nie tylko wszczepia w nich bezrozumność, ale i omamienie zmysłów czyni pijanego gorszym od wszelkiego bydlęcia. Któreż bowiem bydlę tak źle widzi i źle słyszy, jak pijany? To samo wino w rozmaitych konstytucjach cielesnych rozmaite skutki w duszach wywołuje. W jednych bowiem, spowodowawszy rozlanie się krwi, zakwita na powierzchni i czyni ludzi pogodnymi i przyjemnymi i wesołymi, u drugich ciężarem swym przygniata, ustrój cielesny przez wciągnięcie, zagęszczenie krwi wprowadzą przeciwny nastrój. Zresztą na cóż ma się mówić o tłumie wszystkich innych przypadłości, jak zgryźliwość usposobienia, skłonność do wybuchów, do narzekań, nagłe zmiany humoru, krzyczenie, awanturowanie się, popęd do wszelkiego oszukiwania, niezdolność do panowania nad gniewem?”.

Przezwyciężenie grzechu obżarstwa i pijaństwa może nastąpić poprzez umartwienie i post. Te małe akty samozaparcia nie są po to, aby ukarać, ale raczej pomóc zobaczyć, że jedzenie jest pożywieniem dla naszych ciał, a nie czymś, co należy nadużywać dla przyjemności.

Grzech ten należy odróżnić od anoreksji i bulimii. Zaburzenia odżywiania to poważny problem dotykający głównie młodzieży. Szacuje się, że anoreksja wykazuje się największym wskaźnikiem śmiertelności ze wszystkich chorób natury psychicznej. Na zaburzenia odżywiania chorują już dzieci poniżej 14. roku życia. Wiadomo, że zdecydowana większość zachorowań pojawia się przed 18–20 rokiem życia. Osoba cierpiąca na anoreksję chorobliwe koncentruje się na utrzymaniu masy ciała na jak najniższym poziomie, nie jedząc wystarczającej ilości jedzenia lub ćwicząc zbyt dużo, lub jedno i drugie. Niektóre osoby z anoreksją mogą również wywoływać wymioty lub używać leków i środków zmniejszających łaknienie. Osoba z anoreksją często ma zniekształcony obraz swojego ciała, myśli, że waży za dużo, nawet gdy ma niedowagę. Skutkuje to spustoszeniem w organizmie i jest realnym zagrożeniem dla zdrowia, kondycji psychicznej, a w skrajnych przypadkach zagraża nawet życiu chorego. Bulimia to zaburzenie o podłożu psychicznym, które polega na niekontrolowanym zjadaniu bardzo dużych ilości w krótkim czasie i stosowaniu ekstremalnych metod zwalczania skutków nadmiernego objadania się (prowokowanie wymiotów, nadużywanie środków przeczyszczających). U osoby z bulimią masa ciała ma nadmierny wpływ na samoocenę. Zaburzeniu temu sprzyja wiele czynników, m.in. zaburzenia mechanizmu kontroli głodu i sytości, lęk przed nadwagą, moda na szczupłą sylwetkę, zaniżona samoocena, perfekcjonizm, nieumiejętność radzenia sobie ze stresem czy czynniki rodzinne, np. uzależnienia w rodzinie, krytyczne uwagi rodziców dotyczące masy ciała, brak poczucia bezpieczeństwa emocjonalnego. Choroba rzadko rozpoczyna się przed 12. rokiem życia, a szczyt zachorowań przypada na okres 15–24 roku życia.

Kolejnym grzechem jest gniew. Gniew jest grzechem wówczas, gdy go świadomie dopuszczamy do głosu, prowokujemy jego wybuch i podtrzymujemy go, a jego skutki poważnie naruszają miłość bliźniego. Taki nieopanowany gniew prowadzi do nienawiści. Można wtedy mówić o grzechu ciężkim. Gniew często niesie ze sobą pragnienie odwetu.

Grzechu gniewu nie należy mylić z usprawiedliwionym gniewem, czyli momentami, w których wolno nam się złościć, zwłaszcza jeśli sytuacja jest poważnie niesprawiedliwa. Gniew można wyrażać na trzy sposoby: agresywny, pasywny i asertywny. W pierwszym przypadku, dążąc do zmiany niepożądanej sytuacji, podejmujemy działania nastawione na zniszczenie lub uszkodzenie obiektu, który nasz gniew wywołał. W drugim, przeżywając gniew wewnętrznie, nie podejmujemy na zewnątrz otwartych działań dla zmiany niepożądanego, gniewającego nas stanu. Czujemy wtedy coraz większe napięcie emocjonalne i jego somatyczne skutki, np. ból głowy czy choroby żołądka. W konsekwencji jesteśmy coraz bardziej zdystansowani wobec świata, rozżaleni, rozgoryczeni, a czasem wrogo nastawieni do innych. Gniew staje się problemem, gdy wyzwala gwałtowne reakcje lub gdy jest tłumiony. Tłumimy gniew, ponieważ boimy się, że inni przestaną nas kochać czy lubić, że możemy się nawzajem zranić, że jak bumerang wróci do nas ze zdwojoną siłą, a także dlatego, bo może doprowadzić do konfliktów, których tak naprawdę nie chcemy. Najbardziej pożądany jest trzeci, asertywny sposób wyrażania gniewu. Polega on na skoncentrowaniu się na zadaniu, jakim jest zmiana tego elementu rzeczywistości, który gniew wywołał. W pełen ekspresji sposób wyrażamy swój gniew, co uwalnia nas od wewnętrznego napięcia, czynimy to jednak tak, by nie naruszać praw innych osób. Gniew jest naturalną reakcją, gdy ktoś jest wobec nas niesprawiedliwy, narusza nasze prawa, obraża nas lub nie docenia.

Gniew człowieka często sprowadza agresję i może w niektórych sytuacjach doprowadzić do dramatycznych zdarzeń. Stąd przeciwstawianie się mu jest obowiązkiem moralnym każdego chrześcijanina.

Ostatni grzech główny to lenistwo. Lenistwo jest niechęcią wobec wysiłku, który implikuje dobro. Nazywane jest również gnuśnością lub oziębłością, kiedy odnosi się do wysiłku ascetycznego. Następstwami lenistwa są obojętność, niedbalstwo. Przede wszystkim należy zintensyfikować miłość do Boga i do innych, umacniać swoją nadzieję na nagrodę w niebie, praktykować rzetelność, pracowitość i uczciwość. Zło lenistwa wynika z tego, że człowiek leniwy nie jest zdolny do tego, by kochać i by wypełniać codzienne obowiązki w rodzinie, w pracy zawodowej, w środowisku społecznym. Miłość i odpowiedzialność wyraża się na co dzień właśnie poprzez pracowitość, czyli poprzez słowa i czyny, którymi wspieramy kochane przez nas osoby. Wszystko, co dobrego czynimy w relacjach międzyludzkich, wymaga pracowitości, ofiarności, zdolności do panowania nad sobą, nad zmęczeniem i zniechęceniem. Miłość przynagla nas przecież do ofiarnej troski o każdego człowieka.

Lenistwo traktowane jest jako grzech lekki, kiedy jednak prowadzi do zaniedbania zbawienia, staje się grzechem ciężkim. Lenistwo jest postrzegane jako brak troski o wszystko, co jest związane z Bogiem i duchowym wzrostem. Sposobem na przezwyciężenie tego grzechu jest gorliwość.

Lenistwo prowadzi także do ciężkich grzechów, zwłaszcza do grzechów seksualnych, gdyż oznacza przesadne skupianie się na cielesności i na popędach. „Lenistwo nauczyło wiele złego”(Syr 33,28).

Praca i aktywność jest pozostawieniem po sobie śladu dla przyszłych pokoleń. Może tego nikt nie zauważy, jednak każdy człowiek może wnieść swój wkład w historię rozwoju ludzkości.

Praca nad pokonywaniem własnych słabości i wad stanowi istotny element pracy w ramach kierownictwa duchowego. Kierownik powinien dzielić się swoim doświadczeniem i umacniać dobre postanowienia penitenta. Zachęcanie do ascezy i wchodzenie w głąb siebie szybko ujawni braki, które rodzą grzechy, a ostatecznie ma doprowadzić do odkrycia wady głównej, która jest niejako „korzeniem wszystkich grzechów”. Świadomość ta staje się często podstawą do kolejnego nawrócenia penitenta.

 

 

***

 

 

Penitent: Jestem złodziejem.

Kierownik: Nie rozumiem…

Penitent: Okradam Boga z łaski.

Inne artykuły autora

Anioły i demony