Jesteśmy podzieleni!

W owym czasie, gdy znowu wielki tłum był z Jezusem i nie mieli co jeść, przywołał do siebie uczniów i rzekł im: "Żal Mi tego tłumu, bo już trzy dni trwają przy Mnie, a nie mają co jeść. I jeśli ich puszczę zgłodniałych do domu, zasłabną w drodze, bo niektórzy z nich przyszli z daleka". Odpowiedzieli uczniowie: "Jakże tu na pustkowiu będzie mógł ktoś nakarmić ich chlebem?" Zapytał ich: "Ile macie chlebów?" Odpowiedzieli: "Siedem". I polecił tłumowi usiąść na ziemi. A wziąwszy siedem chlebów, odmówił dziękczynienie, połamał i dawał uczniom, aby je podawali. I podali tłumowi. Mieli też kilka rybek. I nad tymi odmówił błogosławieństwo, i polecił je rozdać. Jedli do syta, a pozostałych ułomków zebrali siedem koszów. Było zaś około czterech tysięcy ludzi. Potem ich odprawił. Zaraz też wsiadł z uczniami do łodzi i przybył w okolice Dalmanuty.

Ewangelia o rozmnożeniu chlebów przez Jezusa to jedna z najbardziej matematycznych Ewangelii jakie znamy. Uczniowie liczą, a Jezus rozwiązuje równianie w sobie tylko znany sposób. Słyszymy o mnożeniu, dzieleniu, reszcie, a i „ułomki” dziwnie kojarzą się z ułamkami. Żyjemy w czasach, gdy słyszymy nieustannie, że społeczeństwo jest podzielone i z tej racji rodzą się między nami napięcia, konflikty, spory i kłótnie. Tak, jesteśmy podzieleni, ale zupełnie inaczej niż nam się wydaje.

Człowiek ma w sobie niesamowitą zdolność do pozbywania się odpowiedzialności za swoje działania. Wolimy, aby „coś nas dzieliło”, niż gdybyśmy mieli przyznać, że to my jesteśmy źródłem podziału. Mówienie, że dzielą nas poglądy, polityka, moralność, podejście do Kościoła jest nieprawdziwe. To nie te rzeczy nas dzielą! To my dzielimy te rzeczy i często robimy to zupełnie nieświadomie. Z naszego wnętrza wypływa potrzeba jasnego określenia. Wybieramy to, co najbardziej zgodne z naszym myśleniem, pozycją, a czasami nawet z opinią większości lub mniejszości. Są bowiem ludzie z natury będący „opozycjonistami” i tacy, którzy bezpieczniej czują się z większością. Problem polega na tym, że żadna z tych grup nie ma monopolu na prawdę.

Zresztą to, że w świecie istnieje podział, który dokonuje się za naszą sprawą nie jest też jakąś egzystencjalną tragedią. Sam Jezus przecież powiedział, że nie przyszedł po to, aby dać ziemi pokój, lecz rozłam. Podzielony świat to naturalna konsekwencja wyboru prawdy i odrzucenia kłamstwa. Cała sztuka polega na tym, aby mądrze dzielić i nie dać się zwariować. Podział, który opiera się na zasadzie „bo go nie lubię”, „bo tak”, „bo jesteś głupi” to żaden radykalizm, ale naiwność podszyta zwykłą złośliwością.

Dzielenie (także w matematyce) nie jest wcale takie łatwe, dlatego dzielmy się mądrze, bo może się okazać, że z tej życiowej kartkówki dostaniemy ocenę niedostateczną.

Inne artykuły autora

Anioły i demony

Wschód przeciwko Zachodowi