Sennowłóctwo

Każdy z nas śni. Niektórzy nawet chodzą we śnie. A jeżeli wierzyć starym kryminałom, zdarzało się również, że we śnie popełniano zbrodnie, których mordercy nie byli nawet świadomi. Sen nie jest tylko wytchnieniem i stanem nieświadomości. Śnić można na różnych poziomach, o czym nauczał także sam Jezus.

Strumień świadomości

Już na początku Ewangelii Jana Bóg objawia się jako światłość, której nie może ogarnąć żadna ciemność. Światło to znak, że przed Bogiem nie ma nic ukrytego. Oświeca prawdą to wszystko, co grzech popsuł i pchnął w ciemność. Jezus przychodzi na świat, aby przynieść oświecenie. W swoim nauczaniu sugeruje, że każdy, kto chce być jego uczniem, musi mieć w sobie światło.

Jezus w swoim nauczaniu sugeruje, że każdy, kto chce być jego uczniem, musi mieć w sobie światło.

Psychologia i literatura posługiwała się terminem „strumień świadomości’ na opisanie przeżywania siebie samego i tego, w jaki sposób patrzymy na świat (por. J. Joyce, Ulisses lub W. Gombrowicz, Trans-Atlantyk). Osobiście uważam, że lepszym terminem jest „światło świadomości”, bo to właśnie światło pozwala nam na zobaczenie (lub nie) tego, kim jesteśmy i w jakim świecie żyjemy. Człowiek rodzi się z pewnym schematem postrzegania świata. Niestety nie jest to schemat, który prowadzi wprost do prawdy, a jest skażony grzechem pierworodnym i niejako okłamuje nas w sferze rozumu, uczuć i naszej pożądliwości. Żyjemy jak we śnie. Wierząc we wszystko, co sami sobie wyobrażamy i racjonalizujemy. W takim stanie grzech na dobre zadomawia się w nas. Potrafimy go uzasadnić i usprawiedliwić. Zło nazywamy dobrem, a dobro złem. Wspomina o tym św. Paweł, który mówi: Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię to zło, którego nie chcę (Rz 7,19). Życie człowieka, który nie uświadamia sobie własnego zakłamania, przypomina sennowłóctwo (lunatykowanie). Wykonujemy czynności, których nie jesteśmy świadomi. Podejmujemy decyzje niezgodne z naszym dobrem. Żyjemy w niewiedzy, która pcha nas ku śmierci. Jezus ostrzega swoich uczniów przed takim „chodzeniem w ciemności”. Mówi wprost: Jeszcze przez krótki czas przebywa wśród was światłość. Chodźcie, dopóki macie światłość, aby was ciemność nie ogarnęła. A kto chodzi w ciemności, nie wie, dokąd idzie (J12,35).

Człowiek rodzi się z pewnym schematem postrzegania świata. Niestety nie jest to schemat, który prowadzi wprost do prawdy.

Pobudka

Sytuacja wydawać by się mogła dramatyczna, ale na szczęście Jezus przynosi nam rozwiązanie. Pociesza nas w słowach: Ja przyszedłem na świat jako światło, aby każdy, kto we Mnie wierzy, nie pozostawał w ciemności (J 12,45). Momentem pobudki i przebudzenia, który wydziera nas z nieświadomości, jest wiara. To dzięki niej opuszczamy coś w rodzaju filmowego Matrixa, który tylko wydaje się prawdziwą rzeczywistością, a naprawdę jest życiem w niewoli i poniżeniu. Wiara pozwala nam na życie w pełni świadome. Sprawia, że wychodzimy z myślenia ciemności do światła świadomości. Pouczeni zostajemy o grzechu, sprawiedliwości i sądzie. Zaczynamy chodzić w światłości i brać odpowiedzialność za swoje czyny, uczucia i myśli. Szybko też rodzi się w nas pragnienie, aby przebudzić innych (czyt. ewangelizować).

Zaczynamy chodzić w światłości i brać odpowiedzialność za swoje czyny, uczucia i myśli.

Przebudzone życie sprawia radość, ale nie jest wolne od pokus i cierpienia. Pozwala na mężne stawienie czoła przeciwnościom. Skłania do życia naprawdę. Wolni od lęku i własnych ambicji sięgamy po owoce nowego życia, a są nimi: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie. Dla przebudzonych nie ma już prawa. Są prawdziwie wolni, bo jedyną zasadą ich życia jest Jezus Chrystus.

Konkluzja

Chociaż poranne wstawanie nie bywa przyjemne, nikt nie zaprzeczy, że nie można całego życia spędzić w łóżku. Piękny sen jest zawsze tylko snem. Sen trwający latami staje się nieuświadomionym koszmarem. Niech zatem oświeci nas ewangeliczne światło poranka, abyśmy umieli przejść z ciemności do światła – ze śmierci do życia.