W ogrodzie ojca Mateusza

Bogu dzięki za ogródek! Gdyby nie ten skrawek ziemi, na cóż zdałyby się myśli, słowa i niejedna książka kolorowa? Mnich od wieków w ziemi brodził, mimo iż na niebo ciągle patrzył. Głowa w chmurach, ręce w ziemi. Tak złączona jest natura, która także w Synu Bożym dała swoje przedstawienie. Przecież Nauczyciel prostym cieślą jest z zawodu, dłonie Jego nie od pióra, lecz od hebli są zniszczone.

Zakon zawsze sadził, kopał, plewił, orał. Dla rolników bywał wzorem. Najpierw praca, potem księga, aby słowa w czynie się sprawdzały. Zamiast człeka z murem w sercu widać robotnika. Przecież nawet Biskup Rzymski mówił, że jest sługą robotnika, bo Winnicę dostał w zarząd. Sam nasz Pan po zmartwychwstaniu prostą szatę ogrodnika na samego siebie włożył. Musi zatem być w ogrodzie jakaś tajemnica, którą tylko człowiek Boży przyjmie, a dla innych być powodem do zgorszenia. Jednak czego tu się wstydzić? Że się strój przykurzył? Że się ręce czarne zrobią? Praca nigdy hańby nie przynosi. Wartość swą od Boga niesie. Ma człowieka uszlachetniać. Może nawet przynieś ulgę, gdy mnich zbłądzi w swoich myślach.

Szkoda, że tak mało o ogrodach w mądrych książkach stoi. Przecież pierwsze słowa „tchnione” o Ogrodzie rozprawiały. Ogród był mieszkaniem Boga i człowieka pierwszym domem. Tam się człowiek uczył mówić, z światem wchodził w przyjaźń. W zarząd Adam ziemię dostał, aby niosła mu nadzieję. To w ogrodzie poznał Ewę i to tam objęci wspólnie zachwycali się stworzeniem, które jeszcze zła nie znało.

Niebo z ziemią łączy się w ogrodzie. Ogród bowiem miejscem jest spotkania – wiary z Bogiem pośród drzew i trawy. Jest kaplicą, miejscem pracy uświęconej szarym znojem. Bez ogrodu mnich zapewne straci sens i zapał. Wpadnie w rozpacz i zwątpienie. Wszystko wyda mu się bez znaczenia. Może nawet w obłęd popaść, jeśli zamknie się w pokoju.

Ogród uczy mnicha pracy. Ciągłej walki o pokorę. Daje się we znaki – jest kapryśny, samolubny, ale w wadach swych szczególnie jest kochany, gdy po czasie widać owoc i w ogrodzie Bóg jak w Raju się przechadza.

W sercu wiary rośnie ogród, który wraz ze Wschodem był sadzony. Kto zrozumie, spotka Boga. Spojrzy w oczy rzeczom świata. Tak zaczyna się mistyka – dziwne wejście w bezmiar łaski. Proste gesty, zwykłe grabie, złota rosa pod krzewami – wszystko to jest znakiem Boga. Jeśli zatem w niebo kiedyś pójdę, to poproszę o ogródek.

Inne artykuły autora

Wschód przeciwko Zachodowi

Pomoc duszom czyśćcowym